Sposób na Proamę, czyli zapłacić i wysłać fakturę
Kancelaria odszkodowawcza radzi krok po kroku, jak poszkodowani mogą walczyć o odszkodowania od opornych ubezpieczycieli takich jak Proama.
W ostatnim numerze „Pieniędzy Extra” opisywaliśmy, jak towarzystwo ubezpieczeniowe Proama zaniża wartość pojazdu, chce naprawiać nieuszkodzony tłumik i kwestionuje wycenę ASO Suzuki. Wszystko po to, aby nie pozwolić na naprawę motocykla poszkodowanego i zamiast 10 tys. zł należnego odszkodowania na potrzebne naprawy wypłacić… tysiąc złotych.
„Zgodzimy się na naprawę – złamiemy prawo”
Przedstawiciele innych ubezpieczalni, z którymi rozmawialiśmy, nigdy nie słyszeli o sytuacji w branży, żeby ubezpieczyciel zabraniał naprawiania samochodu czy motocykla, jeśli autoryzowany serwis pokazał, że koszty naprawy są niższe od wartości pojazdu przed stłuczką.
Mimo to Justyna Szafraniec, rzecznik Proamy, twierdzi, że „niestety zdarzają się przypadki, kiedy mimo szkody całkowitej klienci nie chcą, na przykład ze względów sentymentalnych, rozstać się z pojazdem”. I że jeśli Proama zgodzi się na naprawę, to… złamie prawo.
Po tej historii czytelnicy przysłali listy opisujące podobne sprawy z tym towarzystwem ubezpieczeniowym.
„Wypisz wymaluj moja historia. Miałam dokładnie taką samą sytuację” – napisała czytelniczka.
„Jeżeli Proama będzie trwała przy swoim stanowisku, to dalsza rozmowa jest tylko stratą czasu – pisze kancelaria odszkodowawcza Adversum.
Ubezpieczyciel może nie zmieniać zdania, gdyż formalnie nie zaistniał spór między nim a poszkodowanym. Rozwiązaniem może być postawienie ubezpieczalni przed faktem dokonanym. Niech pan Sławomir zapłaci warsztatowi za naprawę z własnej kieszeni, a następnie wyśle kopie faktur do ubezpieczyciela wraz z pisemnym roszczeniem zwrotu poniesionych kosztów. Ubezpieczyciel ma 30 dni na zapłatę. W przypadku odmowy sprawa kierowana jest do sądu. W tym momencie ubezpieczyciel w przypadku przegranej ryzykuje zwiększenie kosztów, bo oprócz odszkodowania musi wypłacić odsetki i koszty procesu”.
Prawnicy z kancelarii Adversum przekonują, że w 70-80 proc. przypadków ubezpieczyciel pokrywa koszty naprawy, gdy tylko dostanie roszczenie z fakturami do zapłaty.
Takie pismo poszkodowany może wysłać sam, nie musi korzystać z usług profesjonalistów. Wzory są dostępne w internecie.
Proces potrwa kilka lat?
Jeśli ubezpieczyciel jednak nie zareaguje na wezwanie i nie będzie chciał zapłacić faktury, to sprawę należy skierować do sądu. Najczęściej jest ona rozpatrywana w trybie ekspresowym. To dlatego, że prawnicy stosują tzw. nakazowy system zapłaty. To uproszczona ścieżka, która powoduje, że sąd rozpoznaje zasadność roszczenia i wydaje nakaz zapłaty.
Gorzej, jeśli ubezpieczyciel się odwoła. Wtedy proces może trwać nawet kilka lat, ale – jak podkreśla kancelaria – w sprawach, w których poszkodowany ma ewidentną rację, ubezpieczycielowi się to po prostu nie opłaca ze względu na odsetki i koszty procesu.
Jeśli poszkodowany zdecyduje się na pomoc kancelarii odszkodowawczej, musi liczyć się z kosztami: 15-20 proc. od wywalczonej kwoty.
Źródło:
Wyborcza.biz