Porady - Adversum

Pamiętam jeszcze zamierzchłe (ale nie aż tak dawne) czasy, kiedy wystarczył jeden dzień opóźnienia w opłaceniu raty składki przez klienta – i likwidator szkód z uśmiechem na ustach pisał odmowę wypłaty odszkodowania. Wynikało to z postanowień ogólnych warunków ubezpieczeń, które wprowadzały taką zasadę: jeśli rata składki nie została opłacona – umowa ubezpieczenia wygasała z upływem dnia, na który przypadał termin płatności składki. Prowadziło to często do kuriozalnych sytuacji, gdy klient opłacił ratę z 1-dniowym opóźnieniem i nie zdawał sobie sprawy, że mimo tego – ubezpieczenia już nie ma.

O tym fakcie dowiadywał się najczęściej z chwilą otrzymania odmowy wypłaty odszkodowania. Zaznaczam, że problem ten nie dotyczył i nie dotyczy ubezpieczeń obowiązkowych (OC posiadaczy pojazdów mechanicznych i obowiązkowe ubezpieczenia rolników). W ich przypadku ochrona ubezpieczeniowa nie mogła wygasnąć mimo braku opłacenia raty składki. Na szczęście od roku 2007, czyli od czasu ostatniej dużej nowelizacji Kodeksu cywilnego w części dotyczącej umowy ubezpieczenia – sytuacja prawna uległa zmianie na korzyść ubezpieczających. Ustawodawca w art. 814 §3 kc zobowiązał ubezpieczyciela do poinformowania klienta o zwłoce w opłaceniu raty składki oraz wyznaczeniu dodatkowego 7-dniowego terminu do opłacenia należności. Ponadto sytuacja taka musi być zapisana w ogólnych warunkach ubezpieczenia (lub umowie). Dopiero po wypełnieniu przez ubezpieczyciela tych warunków – ochrona ubezpieczeniowa może wygasnąć (oczywiście jeśli ubezpieczający należności w dodatkowym wyznaczonym terminie nie opłacił). Niestety po upływie 7 lat od ucywilizowania tej zasady – w dalszym ciągu spotykamy ubezpieczycieli, którzy wydają się nie zauważać tych zmian. Takie postępowanie ubezpieczyciela niedawno bezpośrednio dotknęło mojego dobrego znajomego. Po ciężkiej chorobie zmarł jego ojciec. Przez wiele lat ubezpieczony w grupowym ubezpieczeniu PZU Życie, popularnej petce. Po odejściu z zakładu pracy był ubezpieczony również w PZU Życie w ramach tzw. kontynuacji. Po nagłym i poważnym zachorowaniu zaprzestał opłacania składek miesięcznych. Jego żona zorientowała się w zwłoce po 2 miesiącach i opłaciła zaległe składki. Po kolejnych 2 miesiącach ojciec mojego znajomego niestety zmarł. Po jakimś czasie, jego żona złożyła wniosek do PZU Życie o wypłatę świadczenia z tytułu zgonu (10.000 zł). Nie wierzyła własnym oczom, kiedy otrzymała od ubezpieczyciela decyzję odmowną. Podstawą odmowy był fakt braku opłacenia kolejnych składek miesięcznych i przerwa w ubezpieczeniu. Zgodnie z owu po wznowieniu opłacania składek została wprowadzona karencja, a zgon wystąpił właśnie w okresie karencji. Niestety, ubezpieczyciel zapomniał(?) o obowiązku wcześniejszego poinformowania swojego klienta o tym, że zalega ze składkami. Podczas postępowania likwidacyjnego ubezpieczyciel zapomniał(?) o sprawdzeniu, czy takie powiadomienie zostało wysłane. Taki obowiązek wynika z Kodeksu cywilnego (o czym była mowa wyżej), a także ogólnych warunków ubezpieczenia PZU Życie. Tym samym, odmowa wypłaty świadczenia była bezzasadna. Po odwołaniu złożonym przez Adversum w imieniu uposażonej żony zmarłego – decyzja została zmieniona i należne świadczenie wypłacone przez ubezpieczyciela w trybie iście błyskawicznym – 8 dni! Pozostało pytanie, które ciśnie się na usta – dlaczego w ogóle została podjęta decyzja odmowna? P.S. Obiecuję, że w kolejnym wpisie nie będzie ani słowa o Grupie PZU 😉 Sebastian Sobolewski http://ubezpieczeniassobolewski.blogspot.com/2015/01/brak-skadki-odmowa-wypaty-odszkodowania.html

Prześledźmy sprawę szczegółowo, ponieważ w mojej opinii i wbrew pozorom, jest bardzo poważna.

Od lat ubezpieczyciele sprzedają produkt zwany komunikacyjnym ubezpieczeniem następstw nieszczęśliwych wypadków. Jest on dodawany jako opcja do ubezpieczenia OC lub autocasco. Składka jest zazwyczaj niewielka i oscyluje w granicach kilkudziesięciu złotych (30-50 zł), ale również suma ubezpieczenia jest z reguły niewielka (10-50 tys. zł). Zakres ubezpieczenia jest zazwyczaj ograniczony do wypadków związanych z ruchem pojazdu, który ubezpieczamy w zakresie OC lub AC.
Ale zawsze ubezpieczonymi byli i są tylko kierujący i/lub pasażerowie. Składka często jest również uzależniona od liczby miejsc pasażerskich w pojeździe. Nikt tego nigdy nie kwestionował. I nikt nigdy (o ile wiem) nie sprzedawał polis nnw do przyczep.

A teraz PZU twierdzi:
„- PZU SA w ramach zawartej umowy NNW ochroną ubezpieczeniową obejmuje skutki wypadków powstałych m.in. podczas załadowywania lub rozładowywania przyczepy – mówi „Wyborczej” Agnieszka Rosa z biura prasowego ubezpieczyciela”.

Niestety, w mojej opinii, powyższa informacja i interpretacja przez PZU przedmiotowego problemu jest sprzeczna z ich własnymi OWU. Do ściągnięcia tu:
http://www.pzu.pl/c/document_library/get_file?uuid=b48b114a-917f-4452-aa21-1fe7efeb7ebd&groupId=10172 OWU jest integralną częścią umowy ubezpieczenia i regulują m.in. zasady odpowiedzialności ubezpieczyciela z tej umowy. Zacznijmy od początku odnosząc się do poszczególnych postanowień owu
:
Co do zasady, zgodnie z doktryną i praktyką przedmiotem ubezpieczenia nnw jest zawsze życie i zdrowie ubezpieczonego. Ale zgodnie z definicją PZU:
§4 ust. 1 owu „Przedmiotem ubezpieczenia (…) 4) w NNW – są następstwa wypadków ubezpieczeniowych, które zaszły w związku z ruchem pojazdu lub podczas uży­wania pojazdu, o którym mowa w pkt 1 lit. a, lit. b i lit. d oraz w § 5 ust. 1 pkt 1, przy czym w przypadkach, o któ­rych mowa w § 3 pkt 80 lit. e i lit. f, przedmiotem ubezpie­czenia są wyłącznie następstwa wypadków ubezpieczenio­wych powstałe u kierowcy, z zastrzeżeniem ust. 2 i 4” Niby wszystko się zgadza, bo przyczepy i naczepy również znajdują w przytoczonej w owu liście pojazdów, ale:
Czym jest wypadek ubezpieczeniowy, o którym mowa wyżej? §3 pkt. 89) lit. e owu:
„w NNW – nieszczęśliwy wypadek, który zaszedł w związ­ku z ruchem pojazdu lub podczas używania pojazdu wskazanego w umowie NNW”

Czym jest nieszczęśliwy wypadek?
§3 pkt. 25) owu:
„nieszczęśliwy wypadek – nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, w następstwie którego ubezpieczony niezależnie od swojej woli doznał uszkodzenia ciała, rozstro­ju zdrowia lub zmarł”

I przechodzimy do clue: Kim jest ubezpieczony?
§3 pkt 67) owu:
„ubezpieczony – osoba, na rachunek której została zawarta umowa ubezpieczenia: a) w AC, MC i PAS – właściciel pojazdu, b) w PAP i NNW – niewskazany imiennie kierowca lub pa­sażer pojazdu, c) w NNW Max – wskazany imiennie w umowie NNW Max kierowca lub pasażer pojazdu”

A kto dostanie odszkodowanie?
§ 75 ust. 1 owu:
„ Odszkodowanie, w tym zwrot kosztów, lub świadczenie z umo­wy ubezpieczenia wypłaca się ubezpieczonemu”

Do tego dodam jeszcze: §3 pkt 27) owu:
„NNW – ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypad­ków kierowcy i pasażerów pojazdu mechanicznego”

Kim jest kierowca przyczepy?
Zgodnie z prawem o ruchu drogowym art. 1 ust. 1 pkt 21) – kierowcą jest osoba uprawniona do kierowania pojazdem silnikowym lub motorowerem. Oznacza to, że prawo nie przewiduje kierowcy przyczepy (pasażerów z przyczyn oczywistych też).

Jedyna możliwość wybrnięcia (choćby częściowego, bo w stosunku do „kierowcy przyczepy”) z tej sytuacji przez PZU to potraktowanie kierującego zespołem pojazdów (art. 1 ust. pkt 20 prawa o ruchu drogowym), np. samochód plus przyczepa, jako kierującego przyczepą, bo zgodnie z §3 pkt 14) owu:

„kierowca – kierujący pojazdem” Ale czy taka interpretacja jest uprawniona? Co prawda, zgodnie z polskim prawem wszelkie wątpliwości należy tłumaczyć na korzyść ubezpieczonego (ale zaraz – kto jest ubezpieczonym? 😉 )

Mając powyższe na uwadze – są uzasadnione wątpliwości, że zgodnie z powoływanymi owu PZU nie obejmie NIGDY żadnego wypadku związanego z przyczepą ochroną ubezpieczeniową z tytułu nnw. Wiążąca jest umowa i ogólne warunki ubezpieczenia, które jasno stanowią, jak wyżej wykazałem, co jest przedmiotem ubezpieczenia, kto jest ubezpieczonym i kto może dostać odszkodowanie z ubezpieczenia NNW. W przypadku przyczepy, w mojej opinii, NIKT. Nikt nie może być ubezpieczonym i nikt nie dostanie odszkodowania.
Tak PZU napisało w owu i skoro chce to zmienić, powinno zmienić OWU.

Reasumując:
1. Ubezpieczonym może być kierowca lub pasażer – §3 pkt 67)
2. Odszkodowanie przysługuje ubezpieczonemu – § 75 ust. 1 owu
3. Ubezpieczenie NNW dla przyczepy NIGDY nie zadziała

Przeprowadźmy teraz małe ćwiczenie matematyczne:
Znalazłem dane za 2012 – liczba wszystkich przyczep i naczep w Polsce to 823.755 sztuk x 30 zł x 58% (udział PZU w rynku ubezpieczeń komunikacyjnych – 58% za rok 2013) = ponad 14 mln zł rocznie. http://www.pzpm.org.pl/Rynek-motoryzacyjny/Roczniki-i-raporty/Raport-branzy-motoryzacyjnej-2014

Tłumaczenie rzecznika PZU jest czystym bareizmem:
„Udzielamy takiej ochrony i wypłacamy z tego tytułu odszkodowania. Jeśli ktoś to kwestionuje, to chciałbym poznać konkretną sprawę, która daje podstawy do formułowania takiego zarzutu – mówi nam Michał Witkowski, rzecznik PZU.”
Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi.

Proponuję panu Witkowskiemu, żeby poszedł do sklepu z telewizorami i zapytał sprzedawcę:
– czy ten telewizor działa?
A sprzedawca na to: Niech pan udowodni, że nie działa.

Panie Michale, to PZU powinno jasno napisać i bez wątpliwości w swoich owu za co i za kogo odpowiada. Traktujcie swoich klientów poważnie. Dziękuję. J

Jak wynika z danych CBOS na rowerze jeździ 70% Polaków. W zeszłym roku na naszych drogach przybyło ponad 1 mln rowerów. Niestety, według raportu policji w ostatnim roku rowerzyści byli sprawcami ponad 1700 wypadków, co stawia ich wyżej w tym czarnym rankingu m.in. od motocyklistów. To wszystko sprawia, że część firm zaczyna oferować specjalne ubezpieczenia dla rowerzystów. Pojawiają się również głosy o konieczności wprowadzania obowiązku wykupienia ubezpieczenia przez kierowców rowerów.

Jednak najczęściej kwota gwarancyjna takich polis nie jest duża. Niektórzy ubezpieczyciele, wykorzystując rosnącą modę na rowery, tworzą nowe produkty ubezpieczeniowe i zachęcają do zakupu polis niskimi składkami. To jednak najczęściej oznacza także relatywnie niską wypłatę świadczeń – rzędu kilku tysięcy złotych w razie zdarzenia. „Nie zapominajmy, że rozpędzony rower może wyrządzić bardzo dużą krzywdę pieszemu, lub spowodować wypadek drogowy z udziałem samochodów. Wtedy sprawca musi liczyć się z koniecznością pokrycia ogromnych kosztów leczenia, a często i rehabilitacji poszkodowanych. Tymczasem wiele wyspecjalizowanych ofert dla rowerzystów ma niską kwotę gwarancyjną i może pokryć tylko koszty naprawy u lakiernika”. – podkreśla Jacek Wrzosek, Prezes Kancelarii Prawniczo-Brokerskiej Adversum.

W obowiązkowych polisach komunikacyjnych sumy gwarancyjne wynoszą do 5 mln. euro. „Można przyjąć, że aby polisa dla rowerzystów miała sens powinna obejmować szkody na sumę gwarancyjną w wysokości przynajmniej 2-3 mln. euro. W innym przypadku może się zdarzyć, że będziemy zmuszeni pokryć brakującą, często ogromną kwotę z własnych pieniędzy.” – dodaje.

Dlatego zdaniem ekspertów Kancelarii Prawniczo-Brokerskiej Adversum, najczęściej najlepszym rozwiązaniem jest posiadanie ogólnej polisy OC dającej ochronę w życiu prywatnym. Już dziś, większość takich polis obejmuje ubezpieczenie skutków zdarzeń w trakcie jazdy na rowerze. „Jeżeli w warunkach polisy nie ma wprost wykluczenia dotyczącego jazdy rowerem, to chroni nas również w takich sytuacjach. Posiadacz takiej polisy nie musi szukać nowych rozwiązań, a przy okazji jest chroniony od wielu innych zdarzeń.” – podkreśla Jacek Wrzosek.

Kancelaria odszkodowawcza radzi krok po kroku, jak poszkodowani mogą walczyć o odszkodowania od opornych ubezpieczycieli takich jak Proama.

W ostatnim numerze „Pieniędzy Extra” opisywaliśmy, jak towarzystwo ubezpieczeniowe Proama zaniża wartość pojazdu, chce naprawiać nieuszkodzony tłumik i kwestionuje wycenę ASO Suzuki. Wszystko po to, aby nie pozwolić na naprawę motocykla poszkodowanego i zamiast 10 tys. zł należnego odszkodowania na potrzebne naprawy wypłacić… tysiąc złotych.

Chodziło o to, że ubezpieczyciel upierał się, że koszty części i robocizny przewyższają wartość motocykla przed wypadkiem, a wtedy mamy do czynienia z tzw. szkodą całkowitą, czyli teoretycznie pojazd nadaje się już tylko do kasacji (w praktyce jest sprzedawany na specjalnej aukcji, najczęściej naprawiony po kosztach i nadal użytkowany).
Dążenie do takiej sytuacji jest bardzo opłacalne dla ubezpieczycieli. Towarzystwo wypłaca wtedy tylko symboliczną kwotę odszkodowania, a resztę klient dostaje od kupca wraku.
„Zgodzimy się na naprawę – złamiemy prawo”
Przedstawiciele innych ubezpieczalni, z którymi rozmawialiśmy, nigdy nie słyszeli o sytuacji w branży, żeby ubezpieczyciel zabraniał naprawiania samochodu czy motocykla, jeśli autoryzowany serwis pokazał, że koszty naprawy są niższe od wartości pojazdu przed stłuczką.

Mimo to Justyna Szafraniec, rzecznik Proamy, twierdzi, że „niestety zdarzają się przypadki, kiedy mimo szkody całkowitej klienci nie chcą, na przykład ze względów sentymentalnych, rozstać się z pojazdem”. I że jeśli Proama zgodzi się na naprawę, to… złamie prawo.
Po tej historii czytelnicy przysłali listy opisujące podobne sprawy z tym towarzystwem ubezpieczeniowym.
„Wypisz wymaluj moja historia. Miałam dokładnie taką samą sytuację” – napisała czytelniczka.

[…]

„Jeżeli Proama będzie trwała przy swoim stanowisku, to dalsza rozmowa jest tylko stratą czasu – pisze kancelaria odszkodowawcza Adversum. – Ubezpieczyciel może nie zmieniać zdania, gdyż formalnie nie zaistniał spór między nim a poszkodowanym. Rozwiązaniem może być postawienie ubezpieczalni przed faktem dokonanym. Niech pan Sławomir zapłaci warsztatowi za naprawę z własnej kieszeni, a następnie wyśle kopie faktur do ubezpieczyciela wraz z pisemnym roszczeniem zwrotu poniesionych kosztów. Ubezpieczyciel ma 30 dni na zapłatę. W przypadku odmowy sprawa kierowana jest do sądu. W tym momencie ubezpieczyciel w przypadku przegranej ryzykuje zwiększenie kosztów, bo oprócz odszkodowania musi wypłacić odsetki i koszty procesu”.

Prawnicy z kancelarii Adversum przekonują, że w 70-80 proc. przypadków ubezpieczyciel pokrywa koszty naprawy, gdy tylko dostanie roszczenie z fakturami do zapłaty. Takie pismo poszkodowany może wysłać sam, nie musi korzystać z usług profesjonalistów. Wzory są dostępne w internecie.

Proces potrwa kilka lat?

Jeśli ubezpieczyciel jednak nie zareaguje na wezwanie i nie będzie chciał zapłacić faktury, to sprawę należy skierować do sądu. Najczęściej jest ona rozpatrywana w trybie ekspresowym. To dlatego, że prawnicy stosują tzw. nakazowy system zapłaty. To uproszczona ścieżka, która powoduje, że sąd rozpoznaje zasadność roszczenia i wydaje nakaz zapłaty.

Gorzej, jeśli ubezpieczyciel się odwoła. Wtedy proces może trwać nawet kilka lat, ale – jak podkreśla kancelaria – w sprawach, w których poszkodowany ma ewidentną rację, ubezpieczycielowi się to po prostu nie opłaca ze względu na odsetki i koszty procesu.

Jeśli poszkodowany zdecyduje się na pomoc kancelarii odszkodowawczej, musi liczyć się z kosztami: 15-20 proc. od wywalczonej kwoty.

Całość pod adresem:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16217307,Sposob_na_Proame__czyli_zaplacic_i_wyslac_fakture.html#ix

Pod koniec roku na samochód mieszkanki Rudy Śląskiej spadła betonowa płyta z budynku, pod którym był zaparkowany. Właścicielka samochodu wystąpiła z odszkodowaniem do spółdzielni, argumentując, że płyta odpadła w wyniku zaniedbań z ich strony. Ubezpieczyciel spółdzielni odmówił wypłaty argumentując, że element bloku odpadł w wyniku działania warunków atmosferycznych – siły wyższej. Decyzja ubezpieczyciela nie musi kończyć sprawy.

Warto pamiętać, że zdarzenia wynikłe w wyniku zaniechania są bardzo różne. Od opisanej sytuacji wynikłej z braku konserwacji budynku, poprzez niebezpieczeństwa wynikłe na przykład z braku nieścinania starych drzew, uszkodzenia samochodu na dziurze w jezdni do upadków na oblodzonym lub nierównym chodniku.

W każdej z takich sytuacji poszkodowany może ubiegać się o odszkodowanie, jednakże musi ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że szkody wynikły właśnie z czyjegoś zaniechania. Szczególnie, że w świetle prawa to właśnie na nim ciąży obowiązek przedstawienia dowodów.

Za każdym razem mechanizm dochodzenia odszkodowania wygląda podobnie. Podmioty, które można pociągnąć do odpowiedzialności bronią się argumentem, że cała sytuacja była nieszczęśliwym wypadkiem, który nastąpił w wyniku siły wyższej, natomiast oni wywiązywali się sumiennie ze swoich obowiązków.

Dlatego należy możliwie jak najdokładniej udokumentować miejsce i okoliczności wypadku. Warto sporządzić, nawet przy użyciu telefonu, dokumentację zdjęciową. W miarę możliwości postarajmy się także o świadka, który jako osoba bezstronna mógłby opisać sytuację.

Na miejsce należy wezwać policję lub staż miejską, która sporządzi dokumentację z interwencji. Jeśli w wyniku zdarzenia ktoś odniósł obrażenia, należy również wezwać karetkę. Nie chodzi tu jedynie o możliwość szybkiego udzielenia pomocy. Załoga karetki podobnie jak policja, spisuje protokół zdarzenia. Dokumentację może wystawić także straż pożarna (jeśli była obecna przy zdarzeniu). Należy wystąpić do tych służb o możliwość udostępnienia tych dokumentów. Mają one wagę dokumentów urzędowych i bardzo przydarzą się w czasie procedury odszkodowawczej.

Dobre udokumentowanie miejsca jest niezwykle ważne, gdyż pomaga w ustaleniu odpowiedzialności. To ważne w przypadku zdarzenia na drogach, bądź chodnikach, za które odpowiadają różne podmioty – od organów administracji centralnej, po prywatnych właścicieli.

Dokumentacja powinna być wyczerpująca, dokładna i konkretna, gdyż podmioty odpowiedzialne za wypadek będą szukały jakiegoś słabego punktu, który pozwoli im na uniknięcie płacenia. Zdarza się, że kwestionowane są konkretne słowa.

Jednym z naszych klientów była starsza pani. Pewnego dnia weszła w kałużę, w drodze, która okazała się dość głęboką dziurą wypełnioną wodą. W wyniku wpadnięcia poszkodowana doznała poważnego złamania ręki. Podmioty odpowiedzialne za ten odcinek drogi od razu odmówiły wypłaty jakiegokolwiek odszkodowania. Dopiero sąd zadecydował na korzyść naszej klientki, która otrzymała prawie 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia” – opowiada Paweł Jankowski, przedstawiciel Kancelarii Prawniczo – Brokerskiej Adversum i dodaje – „Dokumentacja zdarzenia jest w tym przypadku najważniejsza, gdyż winni zaniechania będą starali się uniknąć płacenia odszkodowania, nawet jeżeli mają wykupione OC właśnie na takie zdarzenia.”

Rozpoczynają się ferie zimowe – okres wyjazdów za granicę i wzmożonego uprawiania sportów. Zwłaszcza w tym roku, zapewne wielu z nas będzie poszukiwać śniegu w zagranicznych kurortach. Przygotowując się do wyjazdu na wymarzone narty lub snowboard warto zadbać nie tylko o nowoczesny sprzęt ale również odpowiednie ubezpieczenie. Sporty zimowe sprawiają wiele radości, ale stanowią również ryzyko dla zdrowia – każdy z nas zna kogoś kto uległ wypadkowi na stoku. Brak przezorności może okazać się problemem zwłaszcza przy wyjeździe zagranicznym.

Część biur podróży często oferuje ubezpieczenia zbiorowe, ale zawsze warto poznać ich zakres i wysokość ubezpieczenia i jeśli będzie to konieczne doubezpieczyć się. Nie warto zadowalać się niskimi sumami ubezpieczenia, gdyż w przypadku Następstw Niebezpiecznych Wypadków (NNW) Ubezpieczyciel wypłaca taki procent pełnego ubezpieczenia jaki uszczerbek orzekli lekarze. Przy niskiej kwocie całego ubezpieczenia może to oznaczać symboliczne świadczenie. Warto upewnić się, również że wykupione ubezpieczenie pokrywa koszty leczenia a także czy odbywa się to bezgotówkowo. Wtedy wszelkie rozliczenia wykonywane są przez ubezpieczyciela a poszkodowany nie płaci żadnych rachunków.

Kompleksowe ubezpieczenie wyjeżdżających na stok powinno obejmować różne aspekty związane z leczeniem za granicą w tym również: wydatki związane z akcją ratowniczą, koszty transportu medycznego związanego z powrotem do kraju, czy koszty przyjazdu i pobyt osób bliskich. Uzupełniając ubezpieczenie prywatne warto przed wyjazdem pobrać w NFZ europejską kartę ubezpieczenia zdrowotnego, na podstawie której przysługuje leczenie w krajach UE i będzie można dochodzić zwrotu kosztów leczenia w publicznych placówkach za granicą.

Ponadto istotne mogą są wydatki związane z ubezpieczeniem sprzętu sportowego (od zniszczenia i kradzieży). Bardzo ważnym elementem ubezpieczeń jest również ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej (OC), jeżeli inna osoba dozna obrażeń wynikających z naszego zaniechania lub winy.

Przy kupowaniu polisy obok wysokości ubezpieczenia należy zwrócić uwagę na tzw. wyłączenia, czyli sytuacje, które zwalniają Ubezpieczyciela z pokrycia świadczeń. Warto też pamiętać o tych zasadach w trakcie aktywnego wypoczynku. Pamiętajmy, że na wyjazdy narciarskie powinniśmy kupować polisy dedykowane dla konkretnego rodzaju sportu! Ubezpieczyciel może kwalifikować uprawianą dyscyplinę jako sport ekstremalny, jeżeli nie wykupimy wtedy odpowiedniej polisy możemy nie otrzymać odszkodowania.

Najczęściej do wyłączeń zalicza się: spożycie alkoholu i innych środków odurzających, umyślne działania, wady konstrukcyjne sprzętu i wykorzystanie go niezgodne z przeznaczeniem, wyczynowe uprawianie sportu, choroby przewlekłe. Mogą równie pojawić się zastrzeżenia dotyczące stosowania środków ostrożności np. korzystania z kasków.

W przypadku nieszczęśliwego zdarzenia pamiętajmy o odpowiednim zachowaniu się, podobnie jak w przypadku wypadków samochodowych, czyli zabezpieczeniu terenu zapobiegając kolejnym wypadkom, udzieleniu pierwszej pomocy i wezwaniu służb ratowniczych, a w razie winy jednego z uczestników wypadku – wezwaniu również policji. Ta ostatnia spisze protokół co umożliwi dochodzenie odszkodowania od sprawcy (np. z jego OC). Istotne jest równie możliwie szybkie skontaktowanie się z ubezpieczycielem, by dostać wytyczne, jak zachować się zaraz po zaistnieniu zdarzenia. Bez takiego kontaktu ubezpieczyciel może odmówić zwrotu kosztów leczenia w miejscach, które nie są przez niego akceptowane.

Czasem do zdarzenia dochodzi w wyniku zaniedbań właściciela stoku, który np. źle zabezpieczył lub oznakował trasy. W takim wypadku, prócz odszkodowania od ubezpieczyciela, możemy starać się o odszkodowanie z OC właściciela stoku. Musimy jednak mieć dowody, że do wypadku doszło z jego winy.

Niestety może się zdarzyć, że to my spowodujemy wypadek i to my będziemy musieli pokryć koszty leczenia osoby przez nas poszkodowanej. Kwota, którą przyjdzie nam zapłacić może okazać się spora, zwłaszcza jeśli poszkodowanym będzie cudzoziemiec. „ Jeden z naszych klientów potrącił na stoku obywatela Niemiec. Po kilku miesiącach dotarły dwa roszczenia, jedno na kwotę około 6000 EU z kasy chorych o zwrot kosztów leczenia, drugie od niego o zadośćuczynienie na kwotę 6500 euro. Dlatego na wszelki wypadek warto wykupić na czas wyjazdu ubezpieczenie OC na kwotę nie mniejszą niż 50 tysięcy euro.” – wspomina Jacek Wrzosek, prezes Kancelarii Prawniczo – Brokerskiej Adversum.

Zawczasu należy przygotować się również kondycyjnie do takiego wyjazdu i pamiętać o odpowiedniej, każdorazowej rozgrzewce – pozwoli to na uniknięcie wielu problemów. Lepiej wybrać miejsca bezpieczne, oznaczone, polecone przez znajomych. Nie przeceniajmy też naszych możliwości, tak aby jednak nie wykorzystywać naszej narciarskiej polisy. Bezpiecznych i pogodnych ferii.

Wielu Polaków jest zdania, że w sporze z towarzystwami ubezpieczeniowymi stoją na przegranej pozycji i nie mają szans na otrzymanie takiego odszkodowania, które odpowiadałoby realnej wartości poniesionych szkód. Rzeczywiście, w Polsce duży odsetek spraw kończy się wypłatą zaniżonych świadczeń! Nie wszyscy wiedzą, że w takich wypadkach warto oddać swoją sprawę o uzyskanie godnego odszkodowania profesjonalistom.

Ubezpieczyciel, przy ustalaniu wysokości świadczeń bada sprawę bardzo dokładnie i stawia wiele wymogów formalnych. Dla niego każdy, nawet najdrobniejszy i z pozoru błahy szczegół ma znaczenie, czego konsekwencją może być obniżona kwota należnego odszkodowania. Pamiętajmy, że w tak stresującej sytuacji o pomyłkę przy dokumentowaniu zdarzenia jest nietrudno. Szczególnie, że dla większości ludzi jest to proces stresujący, skomplikowany i czasochłonny. W ekstremalnych przypadkach, gdy chodzi o uszczerbek na zdrowiu bądź wysokie straty materialne, dodatkowo pojawia się chęć jak najszybszego zakończenia dochodzenia i otrzymania tak potrzebnych w tej sytuacji środków.

Zatem gdzie moglibyśmy się zwrócić jeśli nie radzimy sobie z dochodzeniem należnych nam pieniędzy lub uważamy, że zaproponowane nam środki to nie wszystko, co powinniśmy otrzymać i chcielibyśmy powalczyć z ubezpieczycielem o większą kwotę?

Na rynku Istnieją wyspecjalizowane kancelarie prawnicze zajmujące się pomocą osobom poszkodowanym w otrzymaniu należnego im odszkodowania. Przeprowadzenie takiego procesu wymaga eksperckiej wiedzy i bogatego doświadczenia. Dlatego należy liczyć się z tym, że pobierają one wynagrodzenie za swoje usługi, najczęściej w formie prowizji. Gdy dobrze wybierzemy kancelarię będzie to i tak korzystne bo najczęściej na skutek działań różnica w uzyskanym odszkodowaniu jest znacznie większa , niż potrącane wynagrodzenie. Znane są sytuacje, kiedy po interwencji takiej kancelarii, poszkodowany otrzymał kwotę kilkukrotnie razy większą niż początkowo zaproponowaną przez ubezpieczyciela.

„Mieliśmy przypadek rolnika, który po wypadku doznał trwałej utraty sprawności i nie mógł wykonywać swojej dotychczasowej pracy. Odszkodowanie zaproponowane przez ubezpieczyciela uznał za zbyt niskie i zwrócił się do nas o pomoc. Po zakończeniu postępowania ostatecznie przyznana kwota była ośmiokrotnie wyższa. Niestety, nie jest to wyjątek, takich spraw prowadziliśmy wiele.” – mówi Jacek Wrzosek, prezes Kancelarii Prawniczo – Brokerskiej Adversum, która już od ponad 10 lat pomaga swoim klientom w dochodzeniu odszkodowań.

Kancelarie przejmują na siebie cały ciężar prowadzenia sprawy. Zajmują się one zarówno negocjacjami z ubezpieczycielem jak również reprezentacją klienta przy ewentualnym postępowaniu sądowym. Rola poszkodowanego w całym procesie jest ograniczona do niezbędnego minimum. Najlepsze firmy jeśli sytuacja tego wymaga, troszczą się o to aby poszkodowany otrzymał niezbędną pomoc jeszcze przed zakończeniem dochodzenia. Pomagają w dostępie do placówek medycznych oraz oferują, np. w formie nieoprocentowanych pożyczek, środki na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji.

W swojej walce o odszkodowanie Polacy mogą liczyć na pomoc. Przy wsparciu kancelarii są w stanie wywalczyć od ubezpieczyciela wyższą kwotę od tej, którą mogliby uzyskać sami. Zatem warto korzystać z pomocy kancelarii prawniczo-odszkodowawczych, ważne jest jednak to, by wybór padł na profesjonalistów.

Rolnik, który ucierpiał w trakcie prac na roli uzyskał, dzięki pomocy profesjonalnej kancelarii ponad ośmiokrotność oferowanych przez ubezpieczyciela świadczeń odszkodowawczych. Jego przypadek potwierdza, ze warto dochodzić należnych praw nawet przed sądem.

Pan Mirosław podczas pomocy przy pracy w gospodarstwie sąsiada uległ wypadkowi. Poszkodowany wymagał długiego leczenia i rehabilitacji a obrażenia były na tyle poważne, że lekarze orzekli również trwałą, dwudziestopięcioprocentową utratę sprawności. Jako osoba niepełnosprawna nie mógł już dłużej wykonywać swojej dotychczasowej pracy i stracił źródło utrzymania.

Uznano, że wypadek był wynikiem zaniedbań właściciela gospodarstwa a tym samym odpowiedzialność odszkodowawcza spoczęła na zakładzie ubezpieczeń, w którym znajomy p. Mirosława wykupił OC. PZU wypłaciło rolnikowi 9.200 złotych tytułem uszczerbku na zdrowiu. Poszkodowany uznał wypłaconą kwotę za dalece niewystarczającą. Z przedstawicieli Kancelarii Brokersko-Odszkodowawczej Adversum raz jeszcze oszacował wszystkie wydatki i straty poniesione wskutek wypadku. Kwota obliczona przez kancelarię była o wiele większa od tego, co proponował ubezpieczyciel.

PZU nie chciało się zgodzić na wykazaną kwotę i ostatecznie sprawa trafiła przed sąd, który przychylił się do wniosków poszkodowanego. Prawomocnym wyrokiem sądu p. Mirosław otrzymał w sumie ponad 80 tys. złotych świadczeń odszkodowawczych (czyli 8 razy więcej niż wypłacił ubezpieczyciel!) i nie musiał pokrywać żadnych kosztów sądowych.

Podobnych spraw przedstawiciele Adversum prowadzili już wiele i choć przyznają, że ta należy do wyjątkowych, to zachęcają rolników do ubiegania się o należne im świadczenia. Biorąc pod uwagę, że rolnictwo jest jednym z najniebezpieczniejszych sektorów gospodarki (w zeszłym roku KRUS odnotował ponad 22 tysiące wypadków rolniczych, z czego aż w 3/4 przypadków spowodowały trwały, bądź długotrwały uszczerbek na zdrowiu), widać jak istotny może być to problem dla polskich rolników.

„Poszkodowanemu w wypadku przysługuje odszkodowanie. Zdarza się jednak, że kwota proponowana przez ubezpieczyciela jest zbyt niska w stosunku do poniesionych szkód i wydatków na leczenie i rehabilitacje. Wynika to najczęściej ze złej oceny strat i ich niewłaściwego oszacowania przez ubezpieczyciela ale czasem również z niedopilnowania wszystkich praw przez samych poszkodowanych. Nasza rola polega na pomocy w zebraniu odpowiednich dokumentów i wskazania poszkodowanym jakie są należne im prawa.” – podkreśla Jacek Wrzosek, Prezes Adversum.

Na powyższym przykładzie widać wyraźnie, że zwykły człowiek wcale nie jest bez szans w starciu z dużym ubezpieczycielem. Jeśli tylko poszkodowany jest w stanie szczegółowo i rzetelnie udokumentować swoje wydatki, to dzięki pomocy profesjonalistów, ma szansę wywalczyć należne świadczenia, zdecydowanie wyższe dla klienta nawet po wypłaceniu umownego wynagrodzenia dla firmy odszkodowawczej.

„Niestety zdarza się również, że wiele osób rezygnuje z walki o swoje prawa, bo spór z ubezpieczycielem uważają za zbyt kosztowny i czasochłonny i rezygnują z ubiegania się o swoje prawa. Dlatego jeżeli decydujemy z klientem o wejściu na drogę sądową pokrywamy wszystkie koszty związane z procesem.” – dodaje Jacek Wrzosek.

Odwilże często kojarzą się kierowcom z wysypem dziur w jezdniach. Często dziury powodują uszkodzenia elementów samochodu, ale również są przyczyną poważnych wypadków. Warto pamiętać, że za powstałe szkody odpowiedzialność najczęściej ponosi właściciel drogi, od którego warto dochodzić odszkodowania.

Jeżeli przez dziurę w drodze doszło do uszkodzenia samochodu to odpowiedzialność za naprawę ponosi właściciel drogi. Po zdarzeniu powinniśmy wezwać policję, która spisze raport. Warto zabezpieczyć wszystkie uszkodzone elementy pojazdu i zadbać o ustalenie świadków zdarzenia. Następnie powinniśmy zgłosić szkodę, do zarządzającego drogą. Mogą to być, w zależności od drogi, miejskie/gminne, powiatowe, wojewódzkie lub krajowe zarządy dróg.

Możemy się spodziewać, że właściciel drogi będzie nam sugerował zbyt szybką jazdę, a dochodzenie roszczeń będzie wymagało poświęcenia czasu na udokumentowanie szkody, ale mimo tego warto dochodzić swoich praw. Jeśli posiadamy wykupione Auto Casco (AC) sprawa jest łatwiejsza – wtedy o odszkodowanie do zarządzającego drogą wystąpi nasz ubezpieczyciel.

Bardziej skomplikowane są sytuacje, gdy dziura w drodze jest przyczyną nie tylko uszkodzenia mienia ale dochodzi także do kolizji, a nawet wypadku, w wyniku którego przynajmniej jeden z uczestników odnosi obrażenia wymagające leczenia i późniejszej rehabilitacji. W takim wypadku, prócz uszkodzenia pojazdu, trzeba udokumentować również stan zdrowia poszkodowanego, koszt i czas trwania leczenia oraz ewentualnie stopień utraty sprawności przez rannego. Niezwykle ważne jest dopełnienie formalności, na podstawie których ubezpieczyciel ocenia stan poszkodowanego i poziom należnego odszkodowania. Ten ogrom spraw, którymi się trzeba zająć, połączony ze stresem może sprawić, że cała procedura zostanie z naszej strony przeprowadzona niedokładnie a uzyskane odszkodowanie może być o wiele mniejsze niż być powinno.

Z doświadczenia wiem, że czas często jest złym doradcą. Poszkodowani czasami decydują się na odstąpienie z części roszczeń by przyspieszyć wypłatę odszkodowań, aby móc pokryć koszty leczenia.

Nie warto bagatelizować tego typu zdarzeń. Właściciele dróg dysponują stosownymi ubezpieczeniami, dzięki którym osoby poszkodowane mogę dochodzić swoich roszczeń, nawet w trudnych przypadkach.

Ponieważ cała procedura jest skomplikowana i czasochłonna, warto zastanowić się nad zaangażowaniem kancelarii specjalizującej się w dochodzeniu odszkodowań, która przejmie odpowiedzialność za realizację całej procedury odszkodowawczej.

Zadaniem kancelarii jest stworzenie swoim klientom odpowiednich warunków do funkcjonowania po wypadku (nieliczne kancelarie oferują nieoprocentowane pożyczki, które pozwalają poszkodowanym na sfinansowanie leczenia, w trakcie dochodzenia odszkodowania) i rzetelne, sprawne przeprowadzenie całej procedury, które pozwoli nie tylko na otrzymanie należnych pieniędzy, ale może również pozytywnie wpłynąć na stan zdrowia poszkodowanego.

Jacek Wrzosek – Prezes Zarządu Kancelarii Prawniczo-Brokerskiej Adversum

Najczęściej takie pytanie i taka sytuacja pojawia się w przypadku szkód majątkowych. Ubezpieczyliśmy mienie u agenta, czasami nie czytając ogólnych warunków ubezpieczenia i stało się, mamy szkodę. Przedstawiciel zakładu ubezpieczeń opisuje ją i po jakim czasie otrzymujemy decyzję o przyznanym odszkodowaniu i wówczas zadajemy sobie pytanie: czy to jest wszystko co powinniśmy otrzymać. Praktyka wskazuje że około 75% takich wypłat jest zaniżona. Praktyka i doświadczenia ADVERSUM w tym zakresie mówi nam, że najczęstszą przyczyną takich sytuacji jest błąd ludzki. Niestety te wątpliwości czasami pojawiają się także przy wypłacie świadczeń i odszkodowań ze szkód na osobie.

Na szczęście nawet otrzymanie pieniędzy od ubezpieczyciela nie jest równoznaczne z definitywnym zamknięciem sprawy. O ile wyplata tych kwot nie była realizacją ugody z zakładem ubezpieczeń, czy wyroku sądowego, jest możliwość dochodzenia dalszych roszczeń. Adversum jest jedna z nielicznych kancelarii odszkodowawczych, które podejmują się wykonania analizy wypłat, nawet jeśli klient korzystał wcześniej z usług innych firm z tej branży. Aby sprawdzić czy istnieje możliwość odwołania i dochodzenia pełnej kwoty należnego odszkodowania czy świadczenia najlepiej zwrócić się do takiej kancelarii. Na podstawie przedstawionej przez poszkodowanego dokumentacji dotyczącej szkody firma może przeanalizować proces wypłaty odszkodowania.

Profesjonaliści na podstawie analizy sytuacji i związanych z nią dokumentów mogą określić np. na ile precyzyjnie dokonano wyliczeń szkód, czy po tym czasie nie ujawniły się dodatkowe szkody oraz czy wypłata została dokonana zgodnie z ustawowym terminem. Na podstawie dogłębnej analizy przypadku firma określi czy wypłacone odszkodowanie było zaniżone i czy zasadne jest ubieganie się dalszych wypłat.

Jeśli pracownicy kancelarii uznają, że rzeczywiste szkody były wyższe zarekomendują dalsze postępowanie. Możliwe, że konieczne będzie dochodzenie roszczeń na drodze sądowej.

Adversum w swojej ofercie ma usługę analizy wypłaconego odszkodowania. Z tej usługi skorzystało już wielu naszych klientów. Na bazie analizy, prowadziliśmy już sprawy o dopłaty do wcześniej wypłaconych kwot odszkodowań. Zauważamy, że w szczególności problem ten dotyczy rolników i szkód w budynkach wchodzących w skład gospodarstwa. Jednym z takich przykładów jest prowadzona przez naszą firmę sprawa jest gdzie po szkodzie spowodowanej wichurą Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie w kwocie 6500 zł, a po analizie i profesjonalnym odwołaniu dopłacił kwotę w wysokości 46 000 zł. Analiza i odwołanie sporządzone zostały po upływie 18 miesięcy od wystąpienia szkody. Warto pamiętać że ustawowy termin w którym takie działania możemy podjąć, to 3 lata od ostatniego pisma wymienionego pomiędzy poszkodowanym a Towarzystwem Ubezpieczeń.

Zapraszamy do kontaktu

Jako kancelaria specjalizująca się w odzyskiwaniu odszkodowań powypadkowych zapraszamy do naszych oddziałów w Warszawie, Białymstoku, Ełku. Zachęcamy do kontaktu!